- Żeby naprawić zniszczenia potrzeba 17 mln zł - szacuje Piotr Domaradzki szef Inspektoratu Ochrony Wybrzeża w szczecińskim Urzędzie Morskim.
Zniszczone zejścia na plaże w Pobierowie, zalane plaże od Łukęcina po Pustkowo, uszkodzony port w Rewalu - to miejsca, w których sztormy poczyniły największe szkody. Sytuacja jest nietypowa. Bałtyk został napełniony wodami z Morza Północnego. Taki stan utrzymuje się już kolejny tydzień. Wystarczy niewielki sztorm, żeby brzegi były rozmywane.
- Według specjalnego cennika straty zostały oszacowane na 11 mln zł - mówi Domaradzki. - Ale nie jest on za bardzo związany z rzeczywistością. My szacujemy ile trzeba byłoby wydać najszybciej na najpilniejsze rzeczy, żeby następny sztorm nie poczynił dotkliwych zniszczeń.
Na zlecenie Urzędu Morskiego w Szczecinie rozpoczęły się już prace porządkowe na plażach. Są one jednak utrudnione. W wielu miejscach plaże aż po sam klif są pod wodą.
- Zejścia, schody na plażę, np. w Pobierowie trochę przypominają poskręcane faworki - mówi Domaradzki.
- Według specjalnego cennika straty zostały oszacowane na 11 mln zł - mówi Domaradzki. - Ale nie jest on za bardzo związany z rzeczywistością. My szacujemy ile trzeba byłoby wydać najszybciej na najpilniejsze rzeczy, żeby następny sztorm nie poczynił dotkliwych zniszczeń.
Na zlecenie Urzędu Morskiego w Szczecinie rozpoczęły się już prace porządkowe na plażach. Są one jednak utrudnione. W wielu miejscach plaże aż po sam klif są pod wodą.
- Zejścia, schody na plażę, np. w Pobierowie trochę przypominają poskręcane faworki - mówi Domaradzki.