Przewozy Regionalne strajkując poniosły duże straty, bo zawiodły zaufanie swoich klientów - uważa marszałek Olgierd Geblewicz.
- Klient musi wiedzieć, że tą formą dojedzie na czas i na pewno. Wczoraj to zaufanie zostało bardzo mocno naruszone. Osoby, które wczoraj być może po raz pierwszy skorzystały z alternatywnych form transportu nie wiadomo czy szybko wrócą do kolei. To są straty, których dzisiaj nie możemy oszacować, ale to są potężne straty dla spółki wywołane nieodpowiedzialnością po stronie załogi - twierdzi Geblewicz.
W rozmowie z Radiem Szczecin marszałek radził szefom Przewozów Regionalnych, by szukając dodatkowych pieniędzy zmniejszyli na przykład koszty administracyjne spółki. - Jeżeli nie możemy podnosić cen biletów, to zwiększajmy liczbę osób, które jeżdżą koleją polepszając tabor i pokazujemy, że robimy to jako marszałkowie. W ostatnich latach zakupiliśmy tabór za prawie 200 mln złotych. W mojej ocenie, jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest porządkowanie struktury wewnętrznej spółki i zmniejszanie jej kosztów przy jednoczesnym polepszaniu standardu usług budując zaufanie do firmy - dodaje Olgierd Geblewicz.
Koszty strajku na razie nie są znane. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów orzekł dziś natomiast, że spółka PKP Przewozy Regionalne ogranicza prawa swoich klientów. Sąd podtrzymał również nałożoną przez Urząd karę finansową w wysokości 100 tys. złotych.
Wyrok sądu dotyczy postępowania sprzed 3 lat. Chodzi o to, że konsument, który kupił bilet jednorazowy nie miał możliwości zmiany np. godziny wyjazdu. Podróżny musiał liczyć się z tym, że w przypadku nagłej zmiany godziny wyjazdu jego zwrot lub wymiana nie będą możliwe. Zdaniem Urzędu, jest to praktyka nieuczciwa.