Świat muzyki
Radio SzczecinRadio Szczecin » Świat muzyki » ARCHIWUM » PŁYTOWY ZAWRÓT GŁOWY
Director's Cut
KATE BUSH
* * * *
To dosyć nietypowa płyta. Kate Bush zinterpretowała na niej piosenki ze swoich dwóch starych albumów: ,,The Sensual World” z roku 1989 i ,,The Red Shoes” z 1993. Stare utwory, a czasem nawet tylko ich fragmenty przerobione na nowo, ubrane w nową formę muzyczną… To swoistego rodzaju sentymentalna podróż dla fanów, dla których i te piosenki jak i sama Kate Bush są przepełnioną tęsknotą, za czasami które dawno minęły...
Początek albumu to absolutny falstart – interpretacja słynnego utworu ,,The Sensual World” brzmi jak karaoke. Ktoś zawiódł produkcyjnie? Podkład muzyczny jakby oderwany od wokalu. Muzyka jest żywcem wyjęta z oryginału i tylko lekko zmodyfikowana, a nowa jest ścieżka wokalna. Kiedy Kate Bush nagrywała w roku 1989 oryginalną wersję ,,The Sensual World", chciała umieścić w tekście cytat z ,,Ulissesa” Jamesa Joyce’a. Poprosiła właścicieli praw autorskich o zgodę na wykorzystanie tego cytatu w piosence, ale zgody takiej nie otrzymała. Musiała więc zmienić swój tekst, zastępując cytat z ,,Ulissesa” swoimi słowami. Jak sama jednak powiedziała, Jamesem Joycem nie jest i teraz, gdy powróciła do tej piosenki z myślą, by nagrać ją na nowo, znów poprosiła właścicieli praw autorskich o zgodę na wykorzystanie cytatu z ,,Ulissesa” i tym razem zgodę dostała! Po ponad 20 latach mogła więc zaśpiewać pierwotną wersję tekstu ,,Sensual World”, wykorzystując do tego podkład muzyczny z oryginalnej wersji z roku 1989. Zatem podkład muzyczny stary, wokal nowy, ale jakoś to się ze sobą teraz nie klei. Zaskakująco ociężale brzmi tu zresztą głos Kate Bush. Na szczęście już drugi utwór na płycie przywraca wiarę – ,,Song Of Salomon". Brzmi świeżo, ładnie, zniewala swoją delikatnością. Dla odmiany ostrzej, ale też bardzo fajnie brzmi kolejny - ,,Lily”. Potem następuje znany już, bo ujawniony miesiąc temu na singlu ,,Deeper Understanding”. Wtedy nie przekonywał mnie, zaniepokoił nawet, co się kroi! Tym razem zabrzmiał jakoś inaczej, zdecydowanie bardziej przekonująco, ale wciąż uważam, że w czwartej minucie powinien się skończyć - ostatnich dwóch minut nie pojmuję, nie czuję, ale daję radę… Piąty utwór ,,The Red Shoes” - tanecznie, folkowo. Po nim następuje najbardziej magiczny moment na płycie, ,,This Woman’s Work” - chciałoby się, żeby się nie kończył… Nastrój stonowany do kilku bardzo ascetycznie brzmiących dźwięków, troszkę przysnąłem, ale nie mam pretensji ;) To jeden z trzech utworów, które zostały nagrane w całości na nowo. Nic tu nie ma z oryginalnego nagrania. Siódmy utwór i lewitowania ciąg dalszy, ,,Moments Of Pleasure”, Kaśka nie daje człowiekowi się obudzić, powieki stają się cięższe, coraz cięższe.. Ósmy, ,,Never Be Mine” - no nie wiem, jakoś bez emocji mi upłynął. Na szczęście zaraz potem ,,Top Of The City” - znów trochę bardziej energicznie, drapieżnie, przynajmniej chwilami. Trochę szamańsko Kate Bush tu zakrzykuje, choć może bardziej gospelowo… Ale krew zaczyna krążyć dopiero przy następnym nagraniu, ,,And So Is Love”, jeden z najładniejszych utworów na płycie. Na koniec nowa interpretacja ,,Rubberband Girl”, która jest dziwacznym zdarzeniem, jakby z zupełnie innej bajki. Lepsze jest wrogiem dobrego? Na to niestety wygląda! Kate Bush spróbowała podać te piosenki jeszcze raz, zgodnie z tytułem ,,w wersji reżyserskiej". To dobrze, bo jeśli nie ma nowych kompozycji, to lepszy rydz niż nic, ale dla nowego pokolenia ta płyta może być jednak zupełnie niezrozumiała. Wszystkie wokale na płycie nagrane zostały na nowo. Z oryginalnych wersji wykorzystane zostały gdzieniegdzie tylko fragmenty podkładów muzycznych. Trzy utwory nagrane są całkiem od nowa, m.in. ,,This Woman’s Work”. Sama Kate Bush powiedziała, że odbiera tę płytę jako swój całkiem nowy album. Jedno jest pewne, w porównaniu z oryginałami obniżył się jej głos, ale klasa wciąż ta sama!
Marcin Gondziuk 19-05-2011 Płyty oceniane są w sześciogwiazdkowej skali.