Spółka kolejowa chce 1,2 zł więcej za tzw. wozokilometr. To około 8 milionów złotych w skali całego województwa. Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego mówią, że podwyżki są nie do pomyślenia, spółka Przewozy Regionalne chce wyciągnąć z województwa dodatkowe pieniądze i w ten sposób sfinansować swój deficyt.

Małgorzata Kuczewska-Łaska prezes Przewozów Regionalnych, pokazuje iż bez większych pieniędzy stan taboru spółki będzie coraz gorszy. - Spółka prowadziła dość długo bardzo oszczędną politykę, jeśli chodzi o utrzymanie taboru i naprawy rewizyjne, no i niestety nadszedł czas, który wszystkich przewoźników w Polsce dopadł. Mamy za małe rezerwy taborowe i to w przyszłym roku musimy uzupełnić - tłumaczy.

Pasażerowie uważają, że nawet ogromne pieniądze nie pomogą naprawić bałaganu na kolei. Jadwiga Rajkiewicz dyrektor Wydziału Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego mówi, że i tak budżet województwa dopłaca do kolei prawie 75 milionów złotych. - Według Przewozów Regionalnych, przy tej stawce, to jest kwota około 82 mln złotych. 8 mln zł więcej, a lepiej za tę kwotę nie będzie - twierdzi Rajkiewicz.

Zarząd Przewozów Regionalnych przyznaje, że to trudny czas do negocjacji. - Wszystkie województwa mają bardzo trudne budżety, stąd szukamy rozwiązań, które pozwolą nam finansowo na spięcie naszej umowy, a jednocześnie zachowanie reżimu budżetowego województwa - Małgorzata Kuczewska-Łaska.

Kolejne rozmowy po 4 stycznia. Pociągi Przewozów Regionalnych jeżdżą normalnie.